Tak 'z ręką na sercu' to powinienem napisać, przyjrzyjmy się jak wyglądają spadki w województwach, które kulminacje nowych zakażeń mają już za sobą. W obecnej fali pandemia przechodzi przez województwa falami zróżnicowanymi w czasie, to efekt wielu czynników w tym braku jednolitych obostrzeń w całym kraju, to zrozumiałe
Zawsze jak tu piszę 'nowe zakażenia' to definiuję je jako średnią siedmiodniową ilości nowych zakażeń przeliczonych na 100 tys, mieszkańców danego regionu.
Ewidentnych weteranów po przejściach przez maksima nowych zakażeń mamy trzech są to województwa (w nawiasie podaję datę kulminacji) Podlaskie (10 listopada), Lubelskie (11 listopada) i Mazowieckie (24 listopada).
To teraz ustalmy że dzień maksimum zakażeń to dzień 0 i liczmy dla kolejnych dni poziom zakażeń jako procentową wartość naszego maksimum, otrzymujemy śliczny wykres.
Od razu odpowiadam na pytania. Widoczne zawirowania Dla Podlasia i Lubelszczyzny w pierwszym tygodniu spadów to efekt święta 11 listopada, każdy dzień wolny w środku tygodnia zaburza statystyki.
Uwzględniając 'efekt 11 listopada' możemy przyjąć, że spadki przebiegają podobnie w 3 województwach. Zejście z maksymalnego poziomu nowych zakażeń do 50% trwa średnio 4 tygodnie.
To jak będzie w Płocku?
W Płocku i Powiecie Płockim szczyt zakażeń mieliśmy 27 listopada zatem 25 grudnia w pierwszy dzień Świąt poziom zakażeń powinien spaść o połowę.
O ile Powiat zachowuje się dosyć statystycznie to Płock niepokojąco ociąga się z tempem spadków ale poczekajmy jeszcze kilka dni z biciem na alarm. Trzy tygodnie przerwy w nauczaniu stacjonarnym powinny wydatnie pomóc spadkowi poziomu pandemii i może okazać się że kolejne województwa przemodelują zjazdy z górki.
Gdybym miał dane, które posiada Ministerstwo Zdrowia mógłbym pokusić się o prognozę zajętości łóżek covidowych i respiratorów, a tak mogę się oddać innym ciekawym zajęciom np. przebywaniu w lesie.
Więcej info na znajdziecie państwo na sites.google.com/site/odliczanie33/cv19